Czy Ferrari wypadło z wyścigu o tytuł?

Ostatnio aktualizowane: 29.03.24

 

Marka Ferrari to pierwsze skojarzenie, które wielu z nas przychodzi do głowy, gdy mowa o wyścigach Formuły 1. Spośród wielu drużyn, wyróżnia się ona stałą obecnością w czołówce lub nawet na podium. Czy wyniki są wystarczające, by walczyć o tytuł?

Jak każda drużyna, tak i Ferrari ma swoje wzloty i upadki. Okres, w którym wyraźnie sprzyjała mu passa, przypadł na rok 2000 i kilka kolejnych, gdy kierowcami byli Michael Schumacher i Rubens Barrichello. Ferrari regularnie lądowało na podium i dostarczało kibicom wielkich emocji.

Późniejsze wyniki nie są złe, jednak rywale zespołu wyraźnie poprawili swoje statystyki. Na prowadzenie wysunął się team Red Bulla. W ostatnim wyścigu w Miami jego kierowcy zajęli 2 pierwsze miejsca. Wygrali też wszystkie tegoroczne zmagania.

 

Prognozy i zakłady

Fani F1 wspierają swoich zawodników kibicowaniem oraz finansowo. Wielu z nich chce również zyskać coś dla siebie, dzięki ulubionej drużynie. Spośród wielu ekscytujących form sportowych rozrywek dla fanów, często praktykowane są zakłady bukmacherskie.

Ostatnie wyniki Ferrari sprawiły, że liczba osób chcących postawić na zespół, nie jest wysoka. Jeśli jednak drużyna weźmie się w garść i zdobędzie zwycięstwo (a przecież nieraz potrafiła zaskoczyć widzów), zakłady przyniosą spore zyski.

Prawdziwi fani nieustannie wierzą w sukces i regularnie obserwują wyniki, próbując oszacować, kiedy forma zawodników może być najlepsza.

 

Nowe przepisy

Sezon 2024 zaczął się od propozycji drobnej zmiany przepisów. Inicjatywa FIA (Fédération Internationale de l’Automobile) spotkała się z głośnym protestem wielu drużyn — w tym Ferrari. Zmiana miałaby polegać na wprowadzeniu nowej dyrektywy technicznej, wymuszającej podniesienie podwozia. Ma to zapobiegać podskakiwaniu bolidów, które zdaniem niektórych zespołów (popartym opinią FIA) może zagrażać zdrowiu zawodników. 

Czy rzeczywiście?

W teorii jest to problem, ponieważ długotrwałe narażenie na wstrząsy faktycznie ma wpływ na stan zdrowia kierowców. Protest podniósł się jednak nie ze względu na ich bezpieczeństwo, a z racji tego, że większość drużyn wyeliminowała problem podskakiwania we własnym zakresie.

Dodatkowe dyrektywy zmuszą je do wprowadzania usprawnień, podczas gdy problem nie dotyczy już większości bolidów. Ferrari zagroziła FIA pozwem sądowym, co może wydawać się nieco przesadzone, jednak ma to swoje uzasadnienie.

Zmiany to nie tylko zbędne inwestycje, ale też potencjalne problemy techniczne. Gdyby nie to, drużyny zapewne bez problemu uznałyby nowe zasady. Bezpieczeństwo jest w końcu najważniejsze, nawet jeśli czasem podejmuje się w tym kierunku więcej inicjatywy, niż to konieczne.

 

Skąd biorą się problemy Ferrari?

Brak podium to zawsze wynik wielu czynników. Niektóre z nich są jednak bardziej wyraźne lub dotyczą konkretnych zespołów.

W zeszłym sezonie, gdy przewaga Red Bulla mocno dawała się we znaki, drużyna Ferrari przyjęła strategię powolnego, ale stabilnego rozwoju. Nie można tu spodziewać się natychmiastowych efektów, jednak zespół liczy na to, że Red Bull inwestujący sporo gotówki w usprawnienia, szybko wyczerpie swoje źródła i kolejne sezony będą już coraz mniej udane.

Podejście to ma rację bytu. Jeśli zespół nie jest w stanie stale generować odpowiednio wysokiej sumy, drobne, a regularne usprawnienia sprawdzą się znacznie lepiej, niż jedna wielka inwestycja.

Oczywiście pozostaje też kwestia przychodów. Wyższe miejsce, to większe fundusze — trudno z tym dyskutować. Drużyna Red Bulla ma więc naturalnie większe szanse na rozwój, nawet jeśli zdecyduje się pozostać przy strategii szybkich modyfikacji.

 

Dodaj komentarz

0 KOMENTARZ